piątek, 11 października 2013

Żel i maszynki Balea

Jestem ogromną fanką kosmetyków Balea.
 Mogłabym ciągle zamawiać coś nowego tylko gorzej u mnie z zużywaniem. Nie zdążyłam jeszcze zużyć wszystkich ich kosmetyków, a już zamówiłabym coś nowego. Ale walczę ze sobą i póki co nic nie zamawiam dopóki nie wykończę tego co mam.
Jak wiecie przy ostatnich zakupach kosmetyków Balea zdecydowałam się na maszynki i żel do golenia.
Wybrałam żel Caribbean Dreams o zapachu kokosa.
maszynki - 10zł 
żel - 8zł
Przede wszystkim uwielbiam te kosmetyki za ich opakowania! Są naprawdę piękne i kolorowe, dlatego z jeszcze większą przyjemnością je kupuję.
Opakowanie: Jeśli chodzi o wygląd zewnętrzny, solidność i  praktyczne zastosowanie to żel Balea wygrywa ze wszystkimi jakie dotychczas używałam w podobnej cenie.


Jak widzicie dozownik jest bardzo porządnie wykonany i nie mam co do niego zastrzeżeń. Ogromnym jego plusem jest wydobywanie małej ilości żelu przez co z łatwością możemy dozować ilość produktu, którą potrzebujemy. W przypadku  np. żelu Isana z Rossmanna bardzo szybko wydobywałam za dużo produktu.




Żel ma piękny zielonkawy kolor, a zapach? OBŁĘDNY!
Żel naprawdę ma piękny, intensywny, niechemiczny kokosowy zapach. 
Jeśli chodzi o intensywność piany to nie byłam tutaj zadowolona z efektu. Przyznam szczerze, że spotkałam się z żelami, które były o wiele wydajniejsze i robiły więcej piany z takiej samej ilości żelu. Porównam w tym przypadku znowu żel Isana, który tworzył bardziej obfitą, gęstą pianę, ale piana z żelu Balea bardzo dobrze trzyma się ciała, nie spływa, nie znika.

Mimo wszystko jestem bardzo zadowolona z tego żelu i na pewno wypróbuję inny zapach :)

Jeśli chodzi o maszynki jestem z nich również zadowolona. Co prawda należę do osób, które kupują wyłącznie męskie maszynki, bo uważam, że są o wiele lepsze od damskich. Jednak w tym przypadku damskie dały radę i myślę, że będę je zamawiać częściej.

Jak widzicie mają ładny niebiesko-różowy kolor.
W opakowaniu znajdują się cztery maszynki.
Każda posiada trzy ostrza.

Znacie te produkty do golenia z Balea? Jaki inny zapach żelu możecie mi polecić? :)


Udanego weekendu! :* 
Zapraszam wszystkich na mojego facebooka

wtorek, 8 października 2013

micel z Biedry ! :P

Wiem, że na większości blogów pojawiły się już recenzje odnośnie tego płynu, ale stwierdziłam, że i ja muszę ją napisać! po prostu muszę! Jak wiecie zawsze byłam zwolenniczką mleczek do demakijażu. Wszystkie płyny micelarne jakie miałam (oprócz Biodermy) działały mi na nerwach. Zawsze miałam uczucie, że klei mi się po nich twarz. Wszystko zmieniło się odkąd kupiłam płyn micelarny Bebeauty w Biedronce. Jest to już moje drugie opakowanie i jestem pewna, że kupię kolejne! Nie dziwię się, że tyle osób go poleca i nawet jedna z moich wykładowczyń na studiach o nim wspominała. 

Płyn micelarny do demakijażu i tonizacji twarzy i oczu
Płyn delikatnie oczyszcza wrażliwą skórę twarzy oraz oczu z makijażu, także wodoodpornego oraz zanieczyszczeń. Pełni funkcję toniku, działa łagodząco i odświeżająco. Przywraca komfort czystej skóry bez pozostawienia uczucia ściągnięcia.

Skład:
 Poloxamer 184 - Substancja myjąca - usuwa zanieczyszczenia z powierzchni skóry
Disodium Cocoamphodiacetate - substancja myjąca
Propylene Glycol - Hydrofilowa substancja nawilżająca skórę
Polysorbate 20 - Emulgator
Panthenol - substancja nawilżająca, działa przeciwzapalnie
Peat Extract(ekstrakt z torfu)
 Malva Sylvestris Flower Extract - działa nawilżająco 
Sodium Chloride - wpływa na konsystencję kosmetyku
 Disodium EDTA - Zwiększa trwałość kosmetyku
Sodium Citrate - regulator pH
Citric Acid - regulator pH
Reszta to kompozycja zapachowa oraz konserwanty

Moja opinia:
Jestem pod ogromnym wrażeniem po zastosowaniu tego płynu i zgadzam się ze wszystkimi pozytywnymi opiniami na jego temat.
Rewelacyjnie radzi sobie z demakijażem twarzy i oczu. 
Ma przyjemny, delikatny zapach.
Nie pozostawia tłustego filmu, ani nie powoduje uczucia ściągnięcia.
Skóra po jego użyciu jest miękka i gładka.
Co najważniejsze! nie podrażnia mojej wrażliwej cery! Nie ma mowy o łzawieniu oczu!:)

Produkt zamknięty w przezroczystej butelce z wygodnym w użyciu koreczkiem, dzięki któremu płyn nie wylewa się i z łatwością dozowany jest na wacik.
Cena: ok. 5zł / 200ml

Czy kupię ponownie? TAK!! Znalazłam swój idealny micel i to jeszcze w takiej cenie! :)

Używałyście go? Jesteście z niego zadowolone? :)
Zapraszam do polubienia mojego facebooka :)

piątek, 4 października 2013

Batiste!!

W blogosferze od dawna jest głośno na temat suchych szamponów. Wcale też się nie dziwie dlaczego. Od kiedy pojawiły się na polskim rynku jest to zdecydowanie moje must have! Nie sądziłam, że te produkty będą tak świetnie działać. Od kiedy pamiętam myłam głowę codziennie rano, ale dzięki osobie, która wymyśliła coś takiego jak suchy szampon już nie muszę!:) 
Zdecydowanie moim ulubieńcem od ponad roku jest Batiste, który jest już dostępny w Rossmannach w Polsce.

Chyba wszyscy wiemy jak działa suchy szampon. 
Ma pochłonąć nadmiar sebum, odświeżać włosy bez konieczności mycia. Polecany jest szczególnie w awaryjnych sytuacjach np. podróży, w trakcie choroby itd. Rewelacyjny produkt w sytuacjach kiedy musimy nagle wyjść, a nasze włosy pozostawiają wiele do życzenia lub kiedy mamy dużą skłonność do przetłuszczania się skóry i już popołudniu nasze włosy nie wyglądają świeżo. Osobiście zauważyłam, że unosi włosy u nasady. Używam tego szamponu co drugi dzień i sprawdza się rewelacyjnie.
 Jest wiele powodów dlaczego warto używać ten produkt :)

Działanie
Muszę Wam powiedzieć, że nie sądziłam, że tak polubię ten produkt. Świetnie odświeża włosy przez pochłanianie sebum. Oczywiście nie jest to efekt jak włosy po umyciu i utrzymuje się tylko max jeden dzień, ale jak zawsze myłam włosy codziennie, tak teraz myję co dwa dni i tego drugiego dnia włosy dzięki temu szamponowi są naprawdę w rewelacyjnym stanie. 
Minusem może być, że delikatnie bieli włosy, ale po kilku minutach należy wyczesać biały nalot i śladu nie widać.Włosy jednak są bardziej matowe po jego zastosowaniu.

Zapach
Przede wszystkim ogromnym plusem tych szamponów jest właśnie zapach! Włosy po ich użyciu pięknie pachną. Zwłaszcza polecam Wam zapach tropikalny! Jest najlepszy! :)

Jak aplikować? 
Rozczesujemy włosy, spryskujemy w odległości 30 cm. Głównie u nasady i tam gdzie widzimy największe przetłuszczenie. Odczekujemy 1-2 minuty, po czym wyczesujemy palcami włosy przy skórze głowy.

Marka Batiste ma w swojej ofercie kilka lub nawet kilkanaście rodzai tego szamponu. Znajdziemy zarówno coś dla blondynek jak i brunetek. Nie wiem jakie są dostępne w Polsce, bo mam jeszcze spore zapasy, które przywiozłam z Anglii i nie miałam okazji kupić ich u nas.
Zdecydowanie moim ulubionymi zapachami jest tropikalny oraz cherry :)

Znacie te szampony? Jaki jest Wasz ulubiony?
Jeśli jeszcze nie miałyście okazji ich wypróbować to bardzo Wam polecam! :)

Udanego weekendu!:)
Buziaki :*

środa, 2 października 2013

OPI !

Kochane dzisiaj szybki post dotyczący lakierów do paznokci, ponieważ już dawno takiego nie było. Chciałabym Wam pokazać lakiery OPI którymi jestem zachwycona! Co prawda cena nie jest zadowalająca, ale udało mi się upolować je dawno temu  na grouponie i zapłaciłam chyba 50zł za dwa, gdzie jeden kosztuje aż 50zł. Jest to koszmarnie wysoka cena jak na lakier, ale razem z siostrą postanowiłyśmy zaszaleć i sprawdzić w końcu te słynne lakiery. Wybór był trudny, bo mają do wyboru tyle pięknych kolorów, że ciężko się zdecydować. W rezultacie wybrałyśmy takie same :D Piękny, delikatny róż oraz brokatowy, który jest przegenialny!

Brokatowy - Nawet nie wiecie jak cudownie mieni się w słońcu! Bije wszystkie inne brokatowe lakiery na głowę. Żaden nie daje takie blasku jak ten. Mogłabym się na niego patrzeć godzinami ;D zawsze jak tylko go mam i zaświeci słońce od razu na niego spoglądam. Szkoda, że zdjęcia tego nie oddają. Trwałość świetna, ale to jak większość lakierów z brokatem, dlatego zmycie takiego lakieru nie należy do najłatwiejszych ;P


Róż - Jest zdecydowanie moim kolorem jeśli chodzi o paznokcie. Uwielbiam mieć takie delikatne odcienie i zdecydowanie mam więcej takich wśród moich lakierów. Zawsze kiedy nie wiem jaki wybrać kolor wybieram właśnie ten. Jest neutralny i dziewczęcy.
Trwałość świetna! 

Używałyście tych lakierów? macie swój ulubiony kolor? Moim zdaniem są zdecydowanie za drogie :)

Buziaki :)

poniedziałek, 30 września 2013

Kosmetyki dla mężczyzn! :)

Kochane, z okazji dzisiejszego dnia chłopaka postanowiłam wstawić post, który nie będzie dotyczył kobiecych kosmetyków, ale męskich!:) Chciałam wybrać 5 najważniejszych, ale było ciężko. Wybrałam 6, ale dodałabym do tego jeszcze jeden:P
Pasta do włosów Joanna, niezbędnik mojego chłopaka. Zdecydowania od kiedy go znam (a minęło już dobre 6 lat) używa tylko past do włosow, które nadają efekt naturalnego wystylizowania, nic się nie świeci na kilometr jak w przypadku żelu :P a do tego pięknie pachnie :)


Perfumy Carolina Herrera 212. Zarówno mój chłopak jak i ja kochamy ten zapach!  Wiele perfum Caroliny Herrery to mistrzostwo świata!
Carolina Herrera 212 men są obłędne! Jeśli ich nie znacie koniecznie musicie je powąchać! Jest to zapach niespotykany, leciutki, świeży i mega trwały! ( jak wszystkie perfumy caroliny, wersja damska jest równie piękna i jak mi się skończy na pewno kupię kolejną buteleczkę, a nigdy nie kupuję dwa razy tych samych perfum). Powiem Wam, że ten zapach jest najpiękniejszy po pół godzinie jak już delikatnie wywietrzeje. To zapach, który ma działanie terapeutyczne, nie tylko mnie odstresowuje, ale przyjemnie nastraja :) nic dodać nic ująć,  absolutna męska doskonałość!  A do tego szalenie wydajna!

Żel do twarzy VICHY normaderm o którym już mogłyście poczytać TU

Żel pod prysznic Dove MEN+CARE Clean comfort. Tak jak w przypadku perfum jest to zdecydowany ulubieniec mojego chłopaka od kiedy na niego trafił! Nie używa żadnego innego i wcale mu się nie dziwię. Zapach jest na prawdę genialny i powiem Wam, że mega długo utrzymuje się na skórze! :) Po kąpieli w łazience jeszcze nim pachnie. Jest oryginalny i nie ma typowej męskiej nuty jak większość żeli.


DERMIKA Men's space. Krem do twarzy, który znalazł się w glossy boxie. Lubię kremy dermika i w tym przypadku wydaje mi się, że firma również nie zawiodła. Krem szybko się wchłania, doskonale nawilża i do tego pięknie pachnie. Zapach męski, ale bardzo delikatny.

PAT&RUB MEN, Naturalny Balsam po goleniu. Ten produkt również znalazł się w glossy boxie i powiem Wam, że bardzo dobrze, że tam się znalazł. Jest świetny! Ma genialny skład (aloes, szałwia, olej z wiesołka, alantoina, prowitamina B5, imbir, naturalna witamina E). Ma bardzo delikatną konsystencję, łagodzi podrażnienia, delikatnie pachnie ziołami. Zapach nie do końca może wszystkim odpowiadać, mi się nie podoba, ale po nałożeniu na skórę prawie w ogóle go nie czuć.

Znacie te produkty? Czego używają Wasi mężczyźni?  Może uwielbiacie jakieś inne zapachy perfum? Chętnie je sprawdzę :) 

Buziaki!

piątek, 27 września 2013

Luksja Blueberry muffin

Nie ulega wątpliwości, że nadeszła już typowa jesień! Na dworzu wietrznie, zimno i mimo, że czasami wyjdzie słońce nie daje już ono za dużo ciepła. Moje wieczory co raz częściej wyglądają tak samo i umila mi je jedynie zapach świeczki lub tarty w kominku, rodzaj herbaty, czy też produkty do kąpieli. W chłodne jesienno-zimowe wieczory uwielbiam napełnić sobie całą wannę wody z pianą, wylegiwać się i o niczym nie myśleć. Pamiętajcie tylko, żeby nie włączać hydromasażu! Bo będziecie musiały łapać ją rękoma, żeby nie wypadła Wam z wanny :D haha:D tak, to było bardzo mądre posunięcie z mojej strony!
Nie wiem czy wiecie, ale uwielbiam wszystko co w muffinki a w związku z tym, że mój chłopak zabronił mi już kupować muffinkowe rzeczy do domu muszę sobie radzić inaczej. Uwierzcie mi, że zniósł naprawdę wiele muffinkowych rzeczy :P

Dzisiaj na tapetę bierzemy płyn do kąpieli Luksja Blueberry muffin
Nie wiem czy widziałyście kolekcję tych płynów, a jest świetna. Swój płyn kupiłam jeszcze przed wiosną, ale w lato w ogóle go nie używałam, więc dopiero do niego powróciłam:) 
Na początku swoją uwagę zwróciło na mnie opakowanie, które jest piękne! Fioletowa, plastikowa butelka z wielkim jagodowym muffinem.

Zapach, który jest w przypadku płynu do kąpieli najważniejszy jest OBŁĘDNY! Słodki zapach jagódki, który unosi się w łazience i delikatnie go czuć, ale też bez szału. Jeśli ktoś oczekuje, że cała łazienka będzie nim pachniała to absolutnie tak nie jest. Zapach nie utrzymuje się na skórze, ale tego nie oczekiwałam. 

Płyn jest koloru fioletowego, jest gęsty i bardzo dobrze pieni się. Już wiem, że przy następnych zakupach w Rossmannie kupię kolejny zapach, bo ten już mi się kończy.
Rzadko trafiam na coś tak wspaniałego co ma piękny zapach, dużą butlę ( 1l ) i do tego niską cenę ( 9,99zł).

Gorąco Wam polecam! Myślę, że nie zawiedziecie się, a może już używałyście? Jaki jest Wasz ulubiony zapach?

środa, 25 września 2013

Fakty i mity dotyczące dezodorantów i antyperspirantów !

W związku z mile odebranym postem dotyczącym SLS'ów i parabenów dzisiaj przychodzę do Was z tematem dezodorantów i antyperspirantów. Zauważyłam, że wiele z Was nie zna różnicy między antyperspirantem a dezodorantem.

Co to są antyperspiranty i jaka jest różnica między antyperspirantem i dezodorantem?
Antyperspirant i dezodorant to produkty, których celem jest zmniejszenie dyskomfortu wywołanego wydzielanie potu.
Antyperspirant to produkt ograniczający (ale tylko częściowo!) wydzielanie potu. Zmniejsza ilość wydzielanego potu w miejscu aplikacji. Działanie antyperspirantu polega na tymczasowym zatykaniu ujść gruczołów potowych. Blokada ta ma charakter przejściowy i zostaje usunięta wraz ze złuszczającą się warstwą rogową naskórka, a częściowo również podczas mycia lub po bardzo silnym spoceniu się. Składnikami aktywnymi antyperspirantu są zawsze związki glinu lub kompleksy glinowo-cyrkonowe (np. w składzie kosmetyku znajdziesz na przykład Aluminium Chlorohydrate, Aluminium Zirconium Tetrachlorohydrex Gly)

Dezodorant -  zapobiega powstawaniu nieprzyjemnego zapachu potu, który już wydostał się na powierzchnię skóry. Sam pot jest bezwonny, jednak nieprzyjemnie pachną produkty jego rozkładu. Zależnie od użytych składników mechanizmy działania dezodorantów są różne:
- hamowanie rozwoju bakterii
- proste maskowanie nieprzyjemnego zapachu potu
-zapobieganie rozkładowi potu przez mikroorganizmy
-hamowanie procesów utlenienia prowadzących do powstawania nieprzyjemnie pachnących związków
Podsumowując
Antyperspiranty działają na przyczynę, a dezodorant na skutek wydzielania potu i jego rozkładu przez bakterie.

Mit dotyczący antyperspirantów o którym wiele osób mówiło mi z przerażeniem.
MIT:
Parabeny zawarte w antyperspirantach mogą być przyczyną raka piersi. W antyperspirantach zawarty jest też glin, który może wywoływać chorobę Alzheimera. Poza tym, stosowanie antyperspirantów może powodować kumulowanie się toksyn w organizmie. Antyperspiranty zatykają pory w skórze, co zaburza termoregulację.
FAKT:
Żadne z powyższych zdań  NIE jest prawdziwe !!
Czy powodują raka piersi?
Absolutnie nie. Powiązanie stosowania antyperspirantów z rakiem piersi jest najczęściej powtarzanym mitem. Mit ten ma dwa źródła: internetowy "łańcuszek" oraz badania, w których znaleziono parabeny w tkance nowotworowej piersi.
W łańcuszku sugerowano, że zatykanie przez związki glinu ujść gruczołów potowych prowadzi do hamowania wydalania toksyn z organizmu. To miałoby prowadzić do gromadzenia się "toksyn" w okolicach pachowych. A ponieważ pacha to bezpośrednie sąsiedztwo piersi...
Fakty: Przenikanie glinu przez skórę jest znikome i nigdy nie zostało udowodnione. Wydalanie wszystkich toksyn z organizmu odbywa się poprzez metabolizm w wątrobie i wydalanie z moczem. Zaś przepływ płynów ustrojowych w organizmie odbywa się od piersi w kierunku dołu pachowego, a nie odwrotnie. Nie ma więc możliwości kumulowania się w tkance piersi związków, które mogłyby przeniknąć przez skórę pod pachą.

Czy antyperspiranty mogą powodować zaburzenia wydalania toksyn z organizmu?
Nie. Główne zadanie wydzielana potu to termoregulacja (gruczoły potowe znajdujące się na całym ciele) i wydzielanie feromonów (gruczoły znajdujące się pod pachami). Pocenie się nie oczyszcza ciała z toksyn.
Czy antyperspiranty mogą zaburzać procesy termoregulacji?
Nie. Antyperspiranty stosowane są przede wszystkim w okolicach pach. A tylko 1% spośród rozmieszczonych na naszym ciele gruczołów potowych, które odpowiadają za funkcje termoregulacyjne, znajduje się pod pachami. Ich udział w termoregulacji jest więc znikomy. Stosowanie antyperspirantów nie może więc wpływać na funkcje termoregulacyjne organizmu. Fakt ten potwierdzono również metodami naukowymi, wykonując pomiary aktywności gruczołów potowych u osób stosujących antyperspiranty.

ANTYPERSPIRANTY W ŻADEN SPOSÓB NIE DZIAŁAJĄ ŹLE NA NASZ ORGANIZM !
Informacje na ten temat wzięłam ze strony http://www.kosmopedia.org/

Buziaki ! :*











poniedziałek, 23 września 2013

tostowe koszyczki z pieczarkami, boczkiem i jajkiem

Kochane dzisiaj mam dla Was kolejny przepis na mega szybką kolacje! :) 
Nie wymaga dużo pracy a przy tym wygląda smacznie i do tego jest smaczne! 
Tostowe koszyczki z pieczarkami, boczkiem i jajkiem 

Składniki:
chleb tostowy
boczek
pieczarki
jajka (żółtka)
masło do posmarowania formy do muffinek
pietruszka
sól, pieprz

Przygotowanie:
Zagłębienia w formie do muffinek wysmarować masłem. Z każdej kromki chleba tostowego odkrajamy skórkę. Lekko spłaszczoną kromką wykładamy zagłębienie w formie do muffinek, tworząc koszyczek.

Pieczarki kroimy w kostkę, smażymy aż odparuje woda, doprawiamy pietruszką, solą i pieprzem.

Do środka każdego koszyczka z chleba wkładamy po pół plasterka boczku, usmażone pieczarki i wbijamy po jednym jajku (a najlepiej samym żółtku). Całość przyprawiamy solą i pieprzem.

Wkładamy do rozgrzanego do 200 stopni piekarnika na ok. 10-15 minut.

Smacznego! :)

Niedługo zabieram się za nadrabianie zaległości na Waszych blogach! :) Gościłam znajomych przez weekend i dopiero znalazłam chwilę, żeby zajrzeć do Was :)

Ściskam Was mocno!

piątek, 20 września 2013

Bronzer Honolulu W7

Jestem osobą, która uwielbia bronzery. W różach kompletnie mi nie do twarzy zwłaszcza, że uwydatniają moje naczynka. Od kiedy w blogosferze zrobiło się głośno na temat tego bronzera stwierdziłam, że w końcu i ja muszę go wypróbować! Wszyscy wszędzie go zachwalali i porównywali do Hoola z Benefit. Hooli nie używałam, ale mam już swój ulubiony bronzer z kryolanu, którego chyba nic nie przebije. Przynajmniej Honolulu tego nie zrobił.


Zacznijmy od słów producenta:

W7 Honolulu to bronzer do twarzy, idealnie nadaje się do konturowania, gdyż nie zawiera drobinek.
Szeroki pędzel równomiernie rozprowadza kosmetyk na skórze.
Lekka formuła sprawia, że idealnie stapia się ze skórą a delikatny odcień dopasowuje się do każdej karnacji.
Zamknięty w kartoniku, opakowanie zawiera wygodny pędzelek.

Zacznijmy od pierwszej, chyba najważniejszej kwestii przy wyborze bronzera, czyli koloru. Jakie było moje zdziwienie po otworzeniu opakowania. Bronzer jest baaardzo ciemny. Producent pisze, że dopasuje się do każdej karnacji. 
Bzdura! 
Jest to z pewnością najciemniejszy bronzer jaki kiedykolwiek miałam. Nie wiem dlaczego wiele osób twierdzi, że jest to neutralny kolor, pasujący do każdej karnacji. Wydaje mi się to nieprawdą. Moim zdaniem nie jest to produkt dla każdego. Nie nadaje się dla blondynek i osób o jasnej karnacji. Jestem teraz dość opalona i mój naturalny kolor włosów to ciemny brąz (aktualnie mam jasny brąz) i uważam, że nadaje się on tylko na lato i to też trzeba uważać podczas aplikowania, żeby za dużo go nie nałożyć, bo uwierzcie w przypadku tego bronzera jest to bardzo szybko możliwe. Na zimę zdecydowanie nie nadaje się.

Należy uważać przy nakładaniu tego bronzera, ponieważ bardzo szybko można z nim przesadzić. 
Trzeba po prostu przyzwyczaić się do niego, ponieważ musimy trochę namęczyć się przy rozcieraniu.
Przede wszystkim należy mieć dobry pędzel (ja mam Maestro do konturowania), ten który dostajemy z bronzerem szału nie robi :)


Ogromnym plusem jest dla mnie jego matowe wykończenie, dzięki któremu można ładnie wykonturować twarz. Długo utrzymuje się na twarzy.
 U osób z ciemną karnacją z pewnością sprawdzi się rewelacyjnie :)

Podsumowanie:
+ cena, zapłaciłam za niego 12,50zł w Minti Shop
+ brak drobinek i matowe wykończenie
- nieprawdą jest, że pasuje do każdego typu karnacji, u mnie z pewnością sprawdzi się tylko w lecie, bo w zimie będzie za baaaardzo widoczny/ciemny

Mimo wszystko za taką cenę warto wypróbować ten produkt, ja jednak jestem dalej zakochana w moim bronzerze z kryolanu i może dlatego tak surowo go oceniam.

Używałyście tego bronzera? Należycie do sporego grona, które zachwycone jest typ produktem? 
Czy może wręcz przeciwnie?
Jestem bardzo ciekawa Waszej opinii :)

Całuje Was mocno :*
Do usłyszenia po weekendzie :)



czwartek, 19 września 2013

Tak jak obiecałam wczoraj na facebooku >klik< dzisiaj przychodzę do Was z przepisem na pyyyszne muffiny pizzowe według przepisu szusz. 

Składniki:
250gr mąki
pół paczki drożdży
100ml ciepłego mleka
1 jajko
4 łyżki masła
sól, oregano, bazylia
300gr pieczarek
salami
ser żółty

Możecie dodać jeszcze paprykę, oliwki, cebulę i inne składniki, które lubicie:) ja robię wersję najprostszą.

Mleko, drożdże, mąkę, jajko, masło i przyprawy mieszamy do jednolitej masy. Użyłam do tego miksera ze świderkowymi końcówkami. Konsystencja jest bardzo gęsta i klejąca. 
Całość odstawiamy do wyrośnięcia na pół godziny w ciepłe miejsce.

W czasie kiedy ciasto nam rośnie kroimy pozostałe składniki.
Pieczarki podsmażamy na patelni do momentu aż odparuje z nich woda.
Całość dodajemy do ciasta i dokładnie mieszamy. 

Formy do muffinek smarujemy oliwą z oliwek, wkładamy ciasto i posypujemy całość serem.
Wkładamy do rozgrzanego piekarnika do 180 stopni na 25 min.
SMACZNEGO! :) polecam jeść z ketchupem! pychota! :)
Buziaki :*

środa, 18 września 2013

miód manuka

Dziś zupełnie z innej beczki i całkowicie niekosmetycznie. Nie wiem czy wiecie, ale od jakiegoś czasu przywiązuję ogromną wagę do zdrowego odżywiania. Nigdy nie sądziłam, że tak będzie. Od zawsze lubiłam fast foody a teraz już nawet nie pamiętam smaku cheesburgera z Mc'donalds. Jadłam go chyba ostatni raz 2 lata temu. Fast foody jem wyłącznie w momentach kiedy muszę coś zjeść i nie mam innego wyjścia. Staram się wybierać najzdrowsze produkty i w żadnym wypadku nie gotować z użyciem szybkich dań, które w swoim składzie mają glutaminian sodu i inne okropne dodatki.
W związki ze zbliżającą się jesienią i zimą chciałabym Wam po krótce opowiedzieć o miodzie, który kupiła mi mama. Mama również dzielnie wyszukuje produktów zdrowych i mających dobry wpływ na nasz organizm. 

Co to jest miód manuka?
Miód manuka jest miodem importowanym z Nowej Zelandii. Na ekologicznie czystych terenach rosną krzewy herbaciane, z których pszczoły zbierają nektar. Te krzewy występują jedynie w Nowej Zelandii i Australii.

Nie jest tanim miodem. Za jeden słoiczek zapłaciłam 102 zł. Cena zależy od natężenia MGO, im wyższe jest stężenie tego składnika tym cena jest wyższa. 
Methylglyoxal (MGO) jest naturalnym związkiem znajdującym się w miodzie manuka. Jest głównym bakteriobójczym związkiem w tym miodzie.
Ilość MGO w miodzie manuka waha się od 30mg do 1000mg na kg miodu. Zaleca się stosowanie miodu o zawartości od 100mg MGO na kg. Im większe jego stężenie, tym silniejsze jest jego działanie bakteriobójcze. 
Ja posiadam miód o MGO 400+
MGO TM 400 + oznacza silne działanie bakteriobójcze i jest jednym z najczęściej kupowanych miodów.
Właściwości miodu manuka:
Miód manuka to bardzo skuteczny środek wzmacniający odporność organizmu. A jego silne właściwości:
  • Antybakteryjne
  • Przeciwzapalne
  • Przeciwwirusowe
  • Przeciwgrzybiczne
wspomagają również leczenie wielu chorób.
Doskonale sprawdza się w przypadku chorób przewodu pokarmowego. Dobroczynne działanie miodu manuka zostało potwierdzone  w  takich chorobach jak wrzody na żołądku, zaburzenia trawienia, nadkwasota, zespół jelita wrażliwego, zwalcza szkodliwe bakterie w przewodzie pokarmowym.
Skutecznie działa w zakażeniach dróg moczowych, pęcherza. Niezastąpiony w przypadku trudno gojących się ran, egzemy, odleżyn, a nawet trądziku. Chroni przed grypą i przeziębieniem, a gdy jesteśmy chorzy łagodzi objawy tych chorób, zwalcza ból gardła, chrypkę i nieżyt nosa.

Właściwości miodu manuka są wyjątkowe i  wiele badań potwierdza jego skuteczność. Hamuje rozwój bakterii takich jak:
  • Gronkowiec
  • Paciorkowiec
  • Helicobacter pylori
  • Pałeczki jelitowe, pałeczki okrężnicy
Dawkowanie:
Wiele jest teorii na spożywanie tego miodu. Ja spożywam codziennie pól godziny przed śniadaniem łyżeczkę tego miodu. Słyszałam, że można spożywać dwa razy dziennie, więc wybór należy do Ciebie.

Miód zapachem nie przypomina miodu, bo zapach wydaje się trochę apteczny, ale w smaku jest pyszny i słodziutki jak miód. :)

Zapraszam do obejrzenia filmu o tym miodzie!! :)

Słyszałyście o tym miodzie? Gorąco Wam go polecam jeśli macie obniżoną odporność zwłaszcza, że zbliża się teraz zima! Ja kupiłam go ze względu na chorobę przewodu pokarmowego oraz aby wzmocnić moją odporność:)

Znacie jakieś inne zdrowe domowe sposoby? Mój chłopak teraz dzielnie pije sok z brzozy, która zrobiła jego babcia. Zobaczymy jak będzie działał :)

Całuję Was mocno i trzymajcie się ciepło w te paskudne deszczowe dni!! :)

poniedziałek, 16 września 2013

Vichy Normaderm !

Ten żel nie był najlepszym zakupem dla mojej cery. Jak większość wie mam cerę naczynkową i cera naczynkowa nie powinna używać żeli do mycia twarzy tylko delikatne mleczka lub płyny micelarne. Daaaaawno temu zachwalała ten żel w swoich filmikach Katosu i stwierdziłam, że muszę go przetestować! Po prostu muszę skoro jest taki świetny. W tamtym czasie jakoś zapomniałam, że żele nie są dla mnie(  żaden jeszcze się nie sprawdził), albo po prostu nie chciałam o tym pamiętać skoro w Super Pharm nadarzyła się taka rewelacyjna promocja! z 69,99 przeceniony na 34,99zł za 400ml. Bez zastanowienia wzięłam produkt do koszyka i jak najszybciej udałam się do kasy.
Jak widzicie żel przeznaczony jest do cery wrażliwej i faktycznie jej nie podrażnia.

U mnie w zupełności nie sprawdził się tylko dlatego, że wysuszał moją skórę, ale każdy żel to robi.
Reszta to same plusy:
- przyjemny, świeży zapach
- w kontakcie z wodą świetnie rozprowadza się po skórze i daje uczucie odświeżenia i czystości
-rewelacyjnie zmywa makijaż i jak miałam lenia to zmywałam nim nawet makijaż oka i sprawdził się super! Mimo, że na opakowaniu jest napisane, żeby omijać okolice oczu, ale co tam:P
-gęsty, dobrze się pieni co ułatwia mycie
- wydajność? szalenie wydajny! mimo, że cena jest wysoka to jest wart tej ceny przez to, że starcza naprawdę na długo.
- posiada pompkę! Czy wszystkie kosmetyki nie mogłyby mieć pompki? Dzięki niej jest bardzo wygodny w użyciu :)

Po jakimś czasie stosowania powiedziałam chłopakowi, żeby on z niego korzystał, bo na mnie jednak dobrze nie działa a on ma cerę mieszaną. Co jakiś czas pojawiają się u niego na twarzy zaskórniki. Dzisiaj zdawał mi relacje na temat tego żelu i w żaden sposób nie wpłynął na jego cerę. Zaskórniki jak były tak dalej pojawiają się co jakiś czas.

Jeżeli posiadasz cerę tłustą lub mieszaną to polecam Ci ten żel. Bardzo żałuję, że nie nadaje się do mojej cery, ponieważ używałam go z wielką przyjemnością.

Używałyście tego żelu? Co o nim sądzicie?

XOXO  :*

środa, 11 września 2013

SLS, SLES i parabeny! czy oby na pewno są takie złe?

Kochane jak wiecie studiuję kosmetologię. Na mojej uczelni wykładają na prawdę świetni doktorzy i profesorowie, których z ogromną przyjemnością słucham i staram się chłonąć wszystko co mówią.
Wykładają na znanych targach Beauty Forum (najbliższe 28września w Warszawie), większość artykułów w czasopismach kosmetologicznych i internecie napisali właśnie oni. 
Chciałabym Wam dzisiaj opisać kilka mitów i faktów dotyczących tej dziedziny, które znalazłam na stronie prowadzonej właśnie przez nich.

Zacznę od słynnych SLS'ów i SLES'ów o których jest głośno.

Co to w ogóle jest?
SLS (Sodium Lauryl Sulfate) i SLES (Sodium Laureth Sulfate) to tzw. substancje powierzchniowo czynne, o właściwościach myjących, pianotwórczych i emulgujących. Ułatwiają mieszanie się wody z substancjami tłuszczowymi i brudem. Dzięki temu zanieczyszczenia mogą być łatwo spłukane z powierzchni skóry lub włosów.

Czy SLS i SLES stosowane w kosmetykach są bezpieczne?
Tak. Sodium Lauryl Sulfate (SLS) ma działanie drażniące skórę i oczy. Jednak efekt drażnienia występuje w przypadku stosowania roztworu czystego SLS (bez obecności innych substancji) w wysokich stężeniach i przy długotrwałym kontakcie ze skórą. W kosmetykach nigdy nie stosuje się takich układów. Jeśli oprócz SLS kosmetyk zawiera inne, łagodne substancje myjące, działanie drażniące nie występuje. Są również inne składniki, które poprawiają własności dermatologiczne preparatów opartych na SLS, na przykład: hydrolizaty protein, niektóre polimery, pantenol. Dlatego mimo działania drażniącego samej substancji, kosmetyki zawierające SLS takiego działania już nie mają.
Czy SLS lub  SLES są rakotwórcze?
Nie. Na wielu stronach internetowych, w tym forach dyskusyjnych i blogach można znaleźć informację, że Sodium Lauryl Sulfate (SLS) i Sodium Laureth Sulfate (SLES) są rakotwórcze. Ta nieprawdziwa informacja jest przykładem „mitu kosmetycznego”.

Parabeny
Parabeny to ogólne określenie grupy związków obejmującej pochodne kwasu p-hydroksybenzoesowego. W kosmetykach najczęściej stosowane są (nazwy podano zgodnie z nazewnictwem INCI): Methylparaben, Ethylparaben, Propylparaben, Isopropylparaben, Butylparaben, Isobutylparaben, Potassium Methylparaben, Potassium Ethylparaben, Potassium Propylparaben, Potassium Butylparaben, Sodium Methylparaben, Sodium Ethylparaben, Sodium Propylparaben, Sodium Isopropylparaben, Sodium Butylparaben i Sodium Isobutylparaben.

Warto wiedzieć: Niektóre parabeny występują w naturze! Na przykład metyloparaben występuje w borówce amerykańskiej.
Parabeny to konserwanty - w kosmetykach hamują rozwój drobnoustrojów pochodzących między innymi z naszej skóry czy z powietrza. Zabezpieczają kosmetyk przed rozwojem mikroorganizmów - również tych chorobotwórczych, jak gronkowiec złocisty, czy pałeczki ropy błękitnej.

Czy parabeny są bezpieczne?
Tak. Są to jedne z najlepiej zbadanych pod względem bezpieczeństwa konserwantów. Są bardzo dobrze tolerowane przez skórę - nie mają właściwości drażniących ani uczulających.
Niektóre badania sugerują związek stosowania parabenów w kosmetykach z występowaniem raka piersi i zaburzaniem gospodarki hormonalnej. Istnieje też wiele badań wykluczających takie zalezności. Biorąc pod uwagę cały aktualny stan wiedzy, przede wszystkim rzetelną i wiarygodną analizę i interpretację wyników badań naukowych, nie ma podstaw do obaw przed stosowaniem kosmetyków zawierających parabeny.

Parabeny w kosmetykach stosowane w okolicach pach
Związek stosowania parabenów w kosmetykach używanych w okolicach pach (np. dezodorantach, antyperspirantach) z występowaniem raka piersi został definitywnie wykluczony.
Autorzy niektórych badań i raportów sugerowali, że parabeny w kosmetykach stosowanych w okolicach pach mogą być przyczyną raka piersi. W roku 2003 i w latach kolejnych pojawił się szereg publikacji Dr Philippy Darbre, której zespół zidentyfikował śladowe ilości parabenów w tkance nowotworowej pobranej z piersi. Na podstawie tych badań media rozpowszechniły teorię o rzekomym związku antyperspirantów z rakiem piersi.
Badania przeprowadzone później na dużej populacji wykazały brak związku pomiędzy występowaniem raka piersi a stosowaniem antyperspirantów.
Warto w tym miejscu zwrócić uwagę na fakt, że parabeny bardzo rzadko występują w preparatach stosowanych w okolicach pach. Kosmetyki te ze względu na niskie pH (antyperspiranty) lub zawartość alkoholu (dezodoranty) bardzo rzadko zawierają parabeny.
Obecnie teoria na temat związku występowania raka piersi ze stosowaniem antyperspirantów traktowana jest jak mit.

Parabeny są wobec tego bezpieczne dla zdrowia? 
  Kosmetyki, które pojawiają się na rynku muszą być bezpieczne. Parabeny, jako konserwanty, mogą oczywiście powodować alergie. Ale alergie mogą wywoływać inne konserwanty i inne składniki kosmetyków. Np. te, które zastępują parabeny w produktach "paraben free". Radziłabym czytać etykiety i się zastanowić, jaki składnik mają w zamian. Zamiast parabenów, o umiarkowanym ryzyku wystąpienia alergii, zastosowany będzie środek z grupy donorów formaldehydu, który powoduje dużo większe ryzyko wystąpienia uczuleń. 

Wiele z Was pewnie tym zanudziłam, ale mam nadzieję, że chociaż kilka z Was to zaciekawiło :)


Osoby które śledzą mnie na facebooku (klik) już o tym wiedzą, ale na zakończenie chciałabym Wam powiedzieć, że zaczynam kurację przeciw nadmiernemu wypadaniu włosów ampułkami Placentinol. Jestem ciekawa czy używałyście ich i czy Wam pomogły? Dajcie koniecznie znać jeśli używałyście innych produktów na wypadanie włosów, bo jeśli to nie pomoże będę musiała szukać czegoś innego! 

Całuję Was mocno i gratuluję wszystkim, które dotrwały do końca!:* 

poniedziałek, 9 września 2013

Mleczko Yves Rocher Hydra Vegal

Jak wiecie do zmywania makijażu zazwyczaj wybieram mleczka. Mam cerę wrażliwą, naczynkową dlatego ukojenie dają jej tylko te produkty do demakijażu. Testowałam wiele płynów micelarnych z których byłam zadowolona, jednak zazwyczaj preferuję mleczka, które są tłuste, dlatego z ogromną łatwością zmywają tłuste maskary. Jakiś czas temu skusiłam się w końcu na zakup produktu Yves Rocher. Nigdy nie zachodziłam do tego sklepu i w ogóle nawet mnie nie korciło, żeby tam zajść, a to bardzo dziwne! 
Pcham się wszędzie gdzie są kosmetyki!:D Wszystkiego muszę dotknąć i powąchać. 
Skończyły się  wszystkie moje mleczka w domu a na wystawie sklepu zaprezentowana była właśnie ta seria kosmetyków pielęgnacyjnych, na które była jeszcze promocja.
Wybrałam na spróbowanie nawilżające mleczko Yves Rocher Hydra Vegetal. 
Jestem jego fanką od pierwszego użycia. 
Jak dla mnie ma same plusy!
-rewelacyjnie zmywa makijaż
-absolutnie nie pieką mnie przez niego oczy, a przyznam, że większość kosmetyków powoduje u mnie pieczenie
-koi podrażnienia, świetnie działa na moje naczynka
-nie uczula
-nie zapycha
-nie zostawia filmu na skórze, chociaż osoby, które nie przepadają za mleczkami mają wrażenie, że każde mleczko zostawia film. Osobiście mi to nie przeszkadza w innych mleczkach, bo przecież po każdym mleczku należy przetrzeć twarz tonikiem!! koniecznie należy użyć toniku, aby przywrócić pH skóry i dopiero wtedy możemy aplikować krem. Pamiętajcie! :)
Zapach: świeży i przyjemny.
Cena: 29 zł, ale ja kupiłam na promocji 19,90 zł. Uważam, że cena regularna to zdecydowanie za dużo. 

Skład:
Co prawda w składzie na drugim miejscu jest parafina, ale w ogóle mi to nie przeszkadza! :P
Ethylhexyl Cocoate - emolient tłusty, działanie nawilżające
Coco-caprylate/caprate - emolient tłusty, działanie nawilżające
Sorbitan Stearate - emulgator w/o, składnik umożliwiający powstanie emulsji (przykładem emulsji jest właśnie mleczko)
Ceteth-20 - substancja myjąca, usuwa zanieczyszczenia
Propylene Glycol - substancja nawilżająca
Cetyl Alcohol - emolient tłusty, substancja nawilżająca
Allantoin - działa przeciwzapalnie i łagodzi podrażnienia
reszta to substancje konserwujące, regulatory pH, substancje zapachowe

Jeżeli jesteście zainteresowane kosmetykami tej firmy zachęcam Was do założenia karty stałego klienta. Założyłam ją podczas moich pierwszych zakupów i przez to dostałam próbki ich kosmetyków, torbę na zakupy, zniżkę 40% na okres 2 miesięcy na ich kosmetyki  oraz przy następnych zakupach powyżej 6,90zł dostanę maskarę gratis. 

Przyznam, że bardzo zachęcają do zakupów swoich kosmetyków, ale wydaje mi się, że będę kupowała ich produkty wyłącznie na promocjach.

Używałyście tego mleczka? A może jesteście zadowolone z innego produktu tej firmy, który możecie mi polecić? Muszę przecież wykorzystać moją zniżkę póki jeszcze mogę :D

Całuję Was mocno i  życzę Wam miłego dnia! :)

niedziela, 8 września 2013

kremy do rąk Balea

Co prawda kosmetyki Balea dostałam zaledwie kilka dni temu, po prostu nie mogę się powstrzymać, żeby nie zdać Wam relacji z ich używania. Dzisiaj chciałabym Wam powiedzieć o kremach do rąk, ponieważ ich używałam najczęściej z tej całej paczki Balea. 
Zamówiłam dwa kremy. Jeden jagodowy w opakowaniu z pompką, który kupiłam z myślą o łazience. Postawiłam go obok dyfuzora z mydłem. Każdy kto u mnie jest może skorzystać z niego po umyciu rąk i również dla mnie jest to bardzo wygodne, bo po każdym umyciu rąk aplikuję go na dłonie
Drugi krem to wersja w tubce, kupiłam go z myślą o torebce, żeby mieć go zawsze przy sobie. Krem zawiera 5% mocznika, który ubóstwiam w kremach do rąk i stóp! Na prawdę dziewczyny jeśli chcecie mieć dobrze nawilżający krem to poszukajcie kremu z mocznikiem. Najwięcej mocznika zawierają zazwyczaj kremy do stóp i takich właśnie używam w zimę, bo tylko one sobie radzą z moją silnie przesuszoną skórą rąk.
Pierwszy na tapetę bierzemy krem w tubce z mocznikiem. Powiem Wam szczerze, że jestem nim zachwycona! 
Krem zamknięty jest w pięknej miękkiej tubce ( zresztą wszystkie kosmetyki balea wyglądają cudnie). Ma ogromny plus za to, że tubka nie jest odkręcana tylko otwierana/zamykana na "klik".
Konsystencja: nie za lekka nie za tłusta - idealna! Bardzo dobrze rozprowadza się po skórze i szybko się wchłania pozostawiając dłonie nawilżone i aksamitnie gładkie. 
Działanie: Jak już wspomniałam krem świetnie nawilża dzięki zawartości mocznika oraz masła shea. 
Skład: 
 INCI: Aqua, Ethylhexyl Stearate (emolient tłusty-tworzy film),Urea (mocznik/subst. nawilżająca, zmiękcza wartwę rogową), Glycerin (subst. nawilżająca), Cetearyl Alcohol (emolient tłusty-tworzy film), Dicaprylyl Ether (emolient suchy - tworzy film), Butyrospermum Parkii Butter  (masło shea/ emolient tłusty - tworzy film), reszta składników to substancję konserwujące i składniki kompozycji zapachowej. 

UREA - MOCZNIK
Hydrofilowa substancja nawilżająca, mająca zdolność przenikania przez warstwę rogową naskórka. Działa keratoplastycznie (zmiękcza warstwę rogową), a w wyższych stężeniach działa keratolitycznie (złuszcza zrogowaciały naskórek). Mocznik stosowany jest głównie w balsamach do pielęgnacji skóry suchej, przesuszonej, a w wyższych stężeniach np. do zrogowaciałej skóry stóp

Nie mogę nie wspomnieć o zapachu! Jest na prawdę przepiękny, nie wiem nawet co przypomina. Jest delikatny i przyjemny! absolutnie niechemiczny :) 
Co prawda producent zapewnia nas, że krem nawilża skórę na 24h, ale niestety nie da się tego sprawdzić, ponieważ w ciągu dnia myjemy ręce i mydło wszystko z nas zmywa. Może i nawilżenie by było gdybyśmy przez 24h nie myli rąk :D

Kolejny krem nie zawiera już mocznika i nie jestem już nim tak bardzo zachwycona jak poprzednim. Napiszę o nim tylko w skrócie, bo nie chcę, żeby ten post był bardzo długi. Konsystencja lekka (przecież jest to balsam) a zapach również piękny i słodki. Krem nawilża, ale przeznaczony jest zdecydowanie dla osób, które nie mają bardzo suchej skóry. U mnie z pewnością nie sprawdzi się w zimie, ponieważ wtedy moje dłonie potrzebują dużego nawilżenia.
Wyobraźcie sobie jakbyście smarowały dłonie zwykłym balsamem do ciała. Moim zdaniem nawilżenie rąk wtedy nie jest zadowalające :)
Skład nie jest już tak dobry jak w przypadku kremu z mocznikiem. 

Używałyście te kosmetyki? Co o nich sądzicie? 
Ja zdecydowanie nie kupię drugi raz balsamu do rąk tylko krem z mocznikiem:)