Jestem osobą, która uwielbia bronzery. W różach kompletnie mi nie do twarzy zwłaszcza, że uwydatniają moje naczynka. Od kiedy w blogosferze zrobiło się głośno na temat tego bronzera stwierdziłam, że w końcu i ja muszę go wypróbować! Wszyscy wszędzie go zachwalali i porównywali do Hoola z Benefit. Hooli nie używałam, ale mam już swój ulubiony bronzer z kryolanu, którego chyba nic nie przebije. Przynajmniej Honolulu tego nie zrobił.
Zacznijmy od słów producenta:
W7 Honolulu to bronzer do twarzy, idealnie nadaje się do konturowania, gdyż nie zawiera drobinek.
Szeroki pędzel równomiernie rozprowadza kosmetyk na skórze.
Lekka formuła sprawia, że idealnie stapia się ze skórą a delikatny odcień dopasowuje się do każdej karnacji.
Zamknięty w kartoniku, opakowanie zawiera wygodny pędzelek.
Zacznijmy od pierwszej, chyba najważniejszej kwestii przy wyborze bronzera, czyli koloru. Jakie było moje zdziwienie po otworzeniu opakowania. Bronzer jest baaardzo ciemny. Producent pisze, że dopasuje się do każdej karnacji.
Bzdura!
Jest to z pewnością najciemniejszy bronzer jaki kiedykolwiek miałam. Nie wiem dlaczego wiele osób twierdzi, że jest to neutralny kolor, pasujący do każdej karnacji. Wydaje mi się to nieprawdą. Moim zdaniem nie jest to produkt dla każdego. Nie nadaje się dla blondynek i osób o jasnej karnacji. Jestem teraz dość opalona i mój naturalny kolor włosów to ciemny brąz (aktualnie mam jasny brąz) i uważam, że nadaje się on tylko na lato i to też trzeba uważać podczas aplikowania, żeby za dużo go nie nałożyć, bo uwierzcie w przypadku tego bronzera jest to bardzo szybko możliwe. Na zimę zdecydowanie nie nadaje się.
Należy uważać przy nakładaniu tego bronzera, ponieważ bardzo szybko można z nim przesadzić.
Trzeba po prostu przyzwyczaić się do niego, ponieważ musimy trochę namęczyć się przy rozcieraniu.
Przede wszystkim należy mieć dobry pędzel (ja mam Maestro do konturowania), ten który dostajemy z bronzerem szału nie robi :)
Ogromnym plusem jest dla mnie jego matowe wykończenie, dzięki któremu można ładnie wykonturować twarz. Długo utrzymuje się na twarzy.
U osób z ciemną karnacją z pewnością sprawdzi się rewelacyjnie :)
Podsumowanie:
+ cena, zapłaciłam za niego 12,50zł w Minti Shop
+ brak drobinek i matowe wykończenie
- nieprawdą jest, że pasuje do każdego typu karnacji, u mnie z pewnością sprawdzi się tylko w lecie, bo w zimie będzie za baaaardzo widoczny/ciemny
Mimo wszystko za taką cenę warto wypróbować ten produkt, ja jednak jestem dalej zakochana w moim bronzerze z kryolanu i może dlatego tak surowo go oceniam.
Używałyście tego bronzera? Należycie do sporego grona, które zachwycone jest typ produktem?
Czy może wręcz przeciwnie?
Jestem bardzo ciekawa Waszej opinii :)
Całuje Was mocno :*
Do usłyszenia po weekendzie :)
Bronzerów nie używam, ale ma ładnie opakowanie ;)
OdpowiedzUsuńnie używałam i jakoś mnie nie kusi:)
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się nad zakupem Honolulu, ale zamówiłam Hoola z Benefitu. Zobaczymy czy się sprawdzi...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Ja nie używam bronzerów , może ze względu na moją bladą karnacje i rude włosy . Kiedyś używałam ale byłam uczulona bo za każdym razem po nałożeniu wyskakiwała mi wysypka na policzkach . Może teraz jakiś kupię ale nie jestem zbytnio przekonana . : )
OdpowiedzUsuńhttp://ruuudda.blogspot.com/
ja jestem zakochana w Zemi Egiptu z BiKor i nie zamienię go na nic innego! :) :)
OdpowiedzUsuńTego bronzera nie znam, ale w opakowaniu wygląda dla mnie zbyt pomarańczowo i przede wszystkim za ciemno ;(
OdpowiedzUsuńdla mnie ten bronzer też byłby o wiele za ciemny,
OdpowiedzUsuńopakowanie fajne ")
OdpowiedzUsuńjak na razie nie używam takich rzeczy ;P
lubiłam go dopóki nie wpadł mi w łapki bronzer The Balm :)
OdpowiedzUsuńJa tam go bardzo lubię ;) Uważam, że jest odpowiedni do każdej karnacji, używam go na wielu klientkach o skrajnych odcieniach cery i sprawdza się. To fakt, można z nim przesadzić dlatego ważne jest aby go dozować. Ciężka aplikacja to fakt :(
OdpowiedzUsuńnigdy go nie miałam, ale szukam jakiegoś broznera, bo mój się kończy:) często tak mam, że wszyscy coś chwalą a ja to kupuję i okazuje się totalnym niewypałem:(
OdpowiedzUsuńNigdy nie używałam ;p Bardzo fajne opakowanie i pędzel ;)
OdpowiedzUsuńJa jestem przede wszystkim zachwycona wyglądem tego bronzera, bardzo lubię ładną oprawę kosmetyku a i nazwa do tego jest urocza. A bardziej z technicznych rzeczy to wygląda na na prawdę ciemny i dobrze mówisz że dla jasnej cery wcale się nie nadaje.
OdpowiedzUsuńAch i rzeczywiście duży plus za brak drobinek. Ja może bym się pokusiła latem, bo w sumie mam ciemną karnację, zastanowię się :)
Miałam w planach jego zakup :) Może na następne lato się na niego skuszę :)
OdpowiedzUsuńNawet nie miałam okazji się z nim spotkać, ale chyba pomyślę o nim... Świetna recenzja - oby jak najwięcej takich!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Katherine Unique
Bloglovin
Mi się super sprawdza ten produkt. Lubię w nim to, iż świetnie się stapia ze skórą. Ciekawy blog i obiektywne recenzję. Podoba mi się tutaj. Obserwuję:)
OdpowiedzUsuńNie mam tego bronzera, ale uwielbiam bronzer z Sally Hansen. Podoba mi się również matowa wersja bronzera z Lovely :D
OdpowiedzUsuńJa spróbowałam bronzera Honolulu i jestem zadowolona, choć nie jest jakimś mega hitem.. A jaki odcień broznera z Kryolanu tak zachwalasz?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam...
odcień 9W :)
UsuńJa go dzisiaj dostałam :)
OdpowiedzUsuń